Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z razu tylko pan Jerzy pisywał do synowéj długie i niezmiernie czułe listy, przyrzekł, że wkrótce syna do domu wyprawi, upewniał ją o współczuciu swém i lepszéj przyszłości, a w słowach jego był żal głęboki ojcowskiego serca, bolejącego nad błędami syna i losem związanéj z nim kobiety.
Ale po dwóch miesiącach i te odezwy stały się coraz rzadszemi, w końcu całkiem ustały i wieść o młodym Snopińskim zaginęła. Tylko raz Szloma opowiadał Topolskiemu, że do oberży jego zajeżdżał jakiś, z dawna znajomy mu, podróżny pan, przybywający z okolic, w których mieszkali Snopińscy, i mówił mu o Alexandrze dziwne rzeczy: jakoby poróżnił się z ojcem i wyjechał z jego domu, a osiadł przy jakimś bogatym paniczu, u którego młodzież hulała wciąż i grała w karty; jakoby stary Snopiński począł chorzéć ze zgryzoty; jakoby Alexander udawał w okolicy, że jest nie żonatym i stawiał się przed pannami w roli konkurenta, posiadającego gdzieś daleko znaczne dobra; jakoby nawet dobrami temi uwodził panicza, u którego mieszkał, pożyczał od niego pieniędzy, grał szalenie w karty, a i upijać się coraz częściéj zaczynał, i t. d. O tych wszystkich szczegółach dowiedział się Topolski od Szlomy, ale nie powtórzył z nich ani jednego w Niemence.
Wincunia ani przed ciotką, ani przed Bolesławem nie wspomniała nigdy imienia Alexandra; nie żaliła się nigdy, nie płakała; owszem, spokojna zawsze, jak