Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i szlachetnie; rozumiem pana zupełnie, rozumiem nawet to, czegoś pan nie powiedział. Winnam odpłacić panu takiém samém otwartém zeznaniem. Panie K. ja nie posiadam żadnego majątku.
Pan Kalixt nie zmienił postawy i, nie odrywając oczu od liter niemieckiego dziennika, odpowiedział obojętnie:
— Wiem o tém oddawna.
Pani Karliczowa żywo się poruszyła, większe jeszcze zadowolenie objawiło się na jéj twarzy.
— Od roku — mówił daléj pan Kalixt — dowiedziałem się, że długi pani równoważą wartość jéj majątku; było to dla mnie jedną przyczyną więcéj do ponowienia przed panią mojéj matrymonialnéj propozycyi, bynajmniéj nie przez żadne sentymentalne spółczucie, bo wiem dobrze, że zaradziła-byś sobie pani i beze mnie, ale poprostu dla tego, że ofiarowanie pani mego majątku, wtedy, gdy go najbardziéj potrzebujesz, sprawia mnie samemu wielką dozę zadowolenia. Zresztą, w stosunku moim do pani, kwestya funduszowa była dla mnie zawsze zupełnie obojętną; naprzód, że sam mogę się liczyć do rzędu ludzi bardzo zamożnych, jeśli nie bogatych; powtóre, że jakkolwiek, po tylokrotnych odmowach pani, nie mówiłem jéj nigdy, że się zabiję lub zostanę kamedułą, niemniéj jednak uczucie moje dla niéj jest zupełnie prawdziwe i bezinteresowne.
Mówiąc to, pan Kalixt dziwnie wyglądał, bo twarz jego i postawa cała były tak spokojne, nieledwie zi-