Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.
Mętna woda.

Któż kiedykolwiek powié sobie, że serca ludzkie dostatecznie poznać zdoła? Kto w tę głąb’ przepaścistą, która się ludzką naturą nazywa, wniósł kiedykolwiek tak jasną pochodnią, aby płomień światłości wniknął we wszystkie jéj zakątki? Najlepszy człowiek miewa chwile, w których fałszywe tony instynktów i grzechów odzywają się w piersi jego śpiewem Syreny, najgorszemu przychodzą jasnowidzenia dobra, a wtedy przed samym sobą zakrywa oczy ze wstydem i żalem. I w tém-to właśnie tkwi kulminacyjny punkt dramatu ludzkiego życia. Niéma straszniejszéj chwili, jak obudzenie się sumienia, które spało; niéma zjadliwszego żalu, jak żal po zmarnowanych skarbach i skalanéj czystości ducha. Cienie przeszłości śpią pochowane w grobie niepamięci; czas płynący szybko był im grabarzem, nucącym nad mogiłami pieśń hulaszczą lub płochą; ale oto niby widma, grzechy ży-