Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozmowy z wiernym sługą ograniczały się w podobnych razach do krótkich pytań i odpowiedzi, przypominających ulubiony dyalog świętéj pamięci króla Sasa, Augusta III, z poufnym ministrem, Brühlem: „Hab ich Geld?“ miał zwyczaj pytać wiecznie skłopocony finansami monarcha: „Ja, Majestät!“ odpowiadał minister.
— Pawełku, czy nie masz pieniędzy? — pytał Alexander.
— Będą, panie — odpowiadał ekonom i najczęściéj dostarczał żądanéj summy, ale za jaką cenę! Posiadał on ku tym celom obszerne stosunki z żydkami w X. i okolicy, i na żądanie swego pana szperał po ich kieszeniach, aby z nich dobywać pożyczki na lichwę. Ile w tych pożyczonych summach należało do owych bankierów w chałatach, a ile do niego samego, było to już jego najściślejszą tajemnicą. Alexander brał pieniądze, wydawał na nie dokumentów, ile kto żądał, zobowiązywał się do procentów, jakich kto wymagał, i za każdym razem tłómaczył się przed samym sobą, że już ostatni raz pożycza, i to niezawodnie na cele wielce pożyteczne, jako: budowanie nowego domu, ulepszenie gospodarstwa, podnoszenie dochodów majątku, które w dwójnasób opłacą poniesione straty. Ale skoro tylko raz wziął do ręki prześliczne zielone i różowe papierki, rozpełzły się one dziwnym sposobem na drobnostki, elegancye, powiększania komfortu w domu, na przysługi, czynione damom za do-