Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tać, były wieki średnie. Wcale nie pojmowała ich filozoficzno-dziejowego znaczenia, znała tylko fakta i awantury średniowieczne, a te ją zachwycały. Wpół dzicy baroni, odziani w stal od stóp do głowy, żyjący w zamkach, sterczących wysoko po skałach, wypadający na publiczne drogi dla porwania podróżujących piękności, w oczach jéj byli bohaterami pełnymi uroku. Miała téż pociąg do błędnych rycerzy, którzy przebywali Europę wszerz i wzdłuż z plastrem na oku albo z łańcuchem, skuwającym lewą rękę z prawą nogą, aby tym sposobem dać dowód miłości damom serc swoich. Za największego w dziejach człowieka uważała Papieża Hildebranda, a w gabinecie jéj wisiał wielkich rozmiarów obraz, przedstawiający go, trzymającego stopę na karku pochylonego przed nim w pokucie i upokorzeniu cesarza Niemiec.
W podręcznéj bibliotece pani Karliczowéj, pisma Ś-téj Teresy leżały obok tajemnic Paryża, Historya Papieżów i epizody z dziejów Inkwizycyi znajdowały się tuż obok ubranych w formę powieści sprawozdań kryminalnéj procedury i posępnych pamiętników trucicielek.
Oprócz zapasu wiedzy, jaki piękna kobieta zebrała z podobnéj literatury, mówiła ona jeszcze płynnie czterema obcemi językami, tylko zamiast po angielsku, w podróżach swych nauczyła się mówić po hiszpańsku, bo, ile kochała namiętnych i fanatycznych Hi-