Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z wycieczek swych na miasto i w okolice, przez wzgląd na spokojność żony i dzieci, urządził sobie sypialnią na dole domu.
Kiedy nazajutrz obudziłam się, usłyszałam głos Maryi, krzątającéj się już w jadalnéj sali. Wczesny z niéj zawsze ptaszek. W rannym szlafroczku żywéj barwy i z włosami ukrytemi pod białym czepeczkiem, wyglądała świeżo i ładnie, ale znowu inaczéj zupełnie niż w przeddzień wieczorem. Można-by było powiedziéć, że kobieta, natchniona i wrząca zapałem, która wczoraj z pałającém okiem i pulsującemi skrońmi czytała mi ustęp namiętnej poezyi, i gosposia, krzątająca się, teraz z kluczykami w dłoni dokoła jadalnego stołu, były to dwie różne całkiem istoty. Pan Michał pośpiesznie bardzo zjadł śniadanie i poszedł do swego biura. Człowiek ten posiada w istocie przymiot żelaznéj i szacunku godnéj pracowitości.
Zaledwie śniadanie było skończoném i Marya gospodarowała jeszcze w najlepsze w swoim szlafroczku i czepeczku, wydając domownikom przeróżne dyspozycye, gdy do sali jadalnéj wszedł pan Adam. W chwili właśnie wejścia jego, Marya stała przy wielkiéj szafie, rozwartej na oścież, i bardzo poważnie rozpowiadała niemłodéj kobiecie, którą sobie niedawno do pomocy wzięła, co tam w szafie do jakiego użytku jest przeznaczoném.
Uczony i sławny przyjaciel twój, Jerzy, po raz piérwszy zapewne, zobaczył, jak Marya wygląda przy