Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Jędza.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a babuni i mnie to jakby już na świecie nie było! Kiedy tak, to bywajcie zdrowi! Włożymy sobie z babunią kożuszki i na cały wieczór we dwoje do miasta pójdziemy! Dobrze, babunieczko?
Nim jednak miał czas wygłoszony zamiar spełnić, z impetem otworzyły się drzwi od sionki, i rozległ się w nich donośny, śpiesznie mówiący głosik:
— Czy chcecie państwo, czy nie chcecie, a przyjąć nas musicie[1] Kiedy panna Jadwiga nas zaprosiła, to niechże teraz i ma. Panie Bolesławie! czemu pan drzwiów od podwórza nie zamykasz? Chłodu pan do pokoju napuścisz i sam zaraz fluksyi dostaniesz. Moje uszanowanie pani Szyszkowej! Świąt winszuję! A ja z panem Bolesławem juz[2] po zaręczynach! Na całe zycie[3] w niewolę idę, ale szyć już nie będę. Niech to szycie dyabli wezmą! Tylko że ślub nasz odwlecze się aż do Julii albo do Augusta, bo pan Bolesław musi po papiery jechać, a teraz urlopu nie dają, a gdyby bez urlopu pojechał, toby jeszcze i odprawę dali!...
— Moje uszanowanie! moje uszanowanie! Powiem państwu, że na podwórzu mróz aż trzeszczy! — mówił, kłaniając się na wszystkie strony, flegmatyczny narzeczony trzpiotowatej szwaczki.
— Moje uszanowanie! — zabrzmiał we drzwiach gruby głos ślusarza Michała.
— Jak się państwo mają? dobry wieczór! moje uszanowanie! — srebrnie dzwoniła wchodząca z mężem żona ślusarza.

Biały szkielet bez głowy, jedyny od lat wielu nieodstępny towarzysz Jadwigi, dziś w najgłębszy kąt pokoju zasunięty, aż prostować się zdawał od zdu-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – już.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – życie.