Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nej kołem olbrzymów, ubranych teraz w złoto, bronz i purpurę.
Stanęła w gaiku brzozowym, filigranowo wyrzeźbionym ze złota, niedaleko dwóch drzew, w odosobnieniu do siebie przytulonych. Osika dostała od jesieni suknię różową i drżące jej przeźrocza zarzucała na wiecznie silne i ciemne konary świerku.
Stanęła i z wyciągniętą naprzód szyją wpatrzyła się w postać, stojącą w cieniu konarów świerkowych.
Był to człowiek, którego kształty rosłe i zgrabne mętnie rysowały się w zasłonach ciemnych gałęzi.
Czy poznała go? Czy on zobaczył ją, wynurzającą się z lasu i stającą wśród złotych filigranów brzóz, w sukni operlonej uschłymi liśćmi, z czerwoną szramą na marmurowem czole? Nikt nigdy dowiedzieć się o tem nie miał.
Pod konarami świerku błysnął stalowo jakiś przedmiot i rozległ się krótki huk