Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Janina z wybuchem zaszeptała:
— Ah, niczego mi nie potrzeba! Niczego, niczego mi już nie potrzeba!
Ale Krysia obu ramionami ją objęła.
— A matusia, Janko? pomyśl, jeżeli się dowie, żeś chora...
— Prawda! nie trzeba, aby się dowiedziała! Idź Krysiu, idź prędko, prędko!
Jak zwinna, cicha kotka, Krysia pobiegła, a biała dziewczyna z jękiem, osunęła się na sprzęt najbliższy.
W kilka godzin potem, dwaj bracia razem powrócili do domu, tak głośno i wesoło ze sobą rozmawiając, tacy rzeźcy i weseli, że postrachy nocy ubiegłej mogły odrazu wydać się wszystkim próżnemi urojeniami.
Czesław, swobodnie i z właściwem mu przymileniem całował ręce bratowej, witał się z Dębsią, przepraszał za sprawione niepokoje i trudy. Na chwilę tylko wszedłszy do lasu, zamyślił się, odszedł za daleko, w miejscowości nieznanej zabłądził,