Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zestarzałym, aby śmiał zażądać dla siebie jej pięknej, bujnej, kwitnącej młodości. Gdyby nawet oddała mu ją sama, nie przyjąłby tej ofiary. — Pomimo to, od hańby, rozpaczy, samobójstwa, uwozi ją pod uczciwy dach siostrzany, z takim szacunkiem, jak świętą, tak troskliwie, jak chore dziecię. A dla siebie, oprócz tego, aby ona teraz pocieszoną i kiedykolwiek jeszcze szczęśliwą być mogła, głupi Gabryś niczego więcej nie spodziewa się i nie wymaga — niczego!


KONIEC.