Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stopami zlizywać, — będzie! Wszystko spełni i wszystko zniesie, choćby szturhańce i najgorsze ubligi, byle miejsca nie stracić i na psa nie zejść. A co mężowi, to i żonie. Wstyd jego, jej hańba. Jemu zresztą to i przyrodzone, aby służył i wszystko znosił, bo tak z chamami zawżdy bywało, ale dla jakiej przyczyny ona zdrową głowę pod ewangelię kładzie? — to już chyba dla tej, że Pan Bog ją opuścił, dyabeł opętał i siostrzyczka zbałamuciła.
Tu burza wzdęła się, wzrosła w moc i spadła na Końcową, która daremnie po razy kilka usiłowała głos zabrać. Teraz wyrzucać jej zaczęto, że siestrze na niegodne romanse pozwalała, że sama pierwszą przyczyną wszystkiego była, hołysza tego do domu zapraszając, przyjmując, częstując, że nawet bratu, kiedy to on do miasta jeździł, w żywe oczy ważyła się wypowiadać swoje zdanie o wielkich doskonałościach pana Chutki i o szczęściu, które Salusię z nim oczekuje, że zresztą po niej, po Końcowej, spodziewać się tego było można, ponieważ i sama nie wynalazła sobie lepszego kawalera, jak syna takiego, co może tam niegdyś ulice w mieście zamiatał. Ale dla siebie jednakowoż mądrzejsza była, — nie bój się! męża choć i miejskiego śmieciucha, lecz z ładnym domem i zyskownem rzemiosłem, wzięła, a siostrę gotowa była za żebraka wydać, zgubić, w łzach wiecznych i nędzy utopić!
Końcowa, łagodniejsza i gładsza od swoich napastujących sióstr, broniła się, jak mogła, siebie uniewinniała, za Jerzego ujmowała się, aż gdy coraz srożej na nią nacierano, gdy i Konstanty krzyczeć zaczął, że jeżeli siostra zginie, to ona Panu Bogu za nią odpowie, zerwałą się z gniewem i obrazą, wołając, że wcale nie po to tu przyjechała, aby nią poniewierano, że do poniewierki nie przywykła, swój dom, chwała Bogu, i swego męża i swoje uważanie w świecie ma, konia, którym z miasta przyjechała, natychmiast założyć każe i ani momentu dłużej