Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Czyliż raz na kwiaty balowego wieńca, zdjęte ze strojnej głowy, spadają gorące krople łez, wytoczonych zpod serca zawodem i zmęczeniem! Czyliż raz, po długich godzinach gwaru, kobieta, ujrzawszy się samotną, widzi oczyma ducha ulatującą od niej młodość wdzięków i serca, a natomiast zbliżającą się ciemną, odartą, bladą marę swej przyszłości, i drżąca z obawy, woła do Boga: ratunku!
„A przecież lepiej jest, uczciwiej i rozumniej podjąć z odwagą ciężar trosk i trudów, przywiązanych do pracowitego istnienia, a czuć się samodzielną, spokojną o zapracowany byt codzienny, spełniającą człowiecze i obywatelskie zadania, niż spędzić część życia w zabawach i łatwych dostatkach, a na całą przyszłość zyskać ubóstwo i nieszczęście, gorzki chleb jałmużny i łzy próżnych żałości“...
Podjęciem sprawy niewieściej w społeczeństwie naszem, oraz pomysłami swoich powieści, autorka zbliżała się do grona pisarzów, stanowiącego tak zwaną wówczas „młodą prasę“ w Warszawie; nie znajdowała atoli wśród niej z początku uznania. Piszący nawet te słowa wyraził kilkakrotnie natenczas surowe zdanie o jej powieściopisarskiem uzdolnieniu. Dwie były tej obojętności „młodej prasy“ przyczyny: jedna zewnętrzna, druga wewnętrzna. Utwory Orzeszkowej ukazywały się w czasopismach, które liczono do zachowawczych, i z któremi „młoda prasa“ ostro nieraz polemizowała. Najczęściej pojawiały się one w „Tygodniku mód“ redagowanem przez J. K. Gregorowicza, którego młodzież czciła wprawdzie jako Janka z Bielca, lecz którego poglądów na sprawy społeczne nie podzielała. Prócz tego, „Tygodnik mód“ nie należał do pism zwracających na siebie żywszą uwagę. Stąd wiele rzeczy tam pomieszczonych, jak np. i owe „Kilka słów o kobietach,“ nie dochodziło do wiadomości