Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ascetka 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie ma gadania — wstając też i podniesioną znowu opaskę na brwi ściągając, zawołała matka Norberta — lekarz powiedział także: absolutnie i jaknajprędzej odłączyć... Śliczna rzecz, gdyby zaraza po tych niebożątkach poszła... Nie ma gadania, że odłączyć, ale gdzie umieścić?... W infermeryi pensyjnej, za blisko pensyi... w tej znów klasztornej...
Zawahała się.
— Za blisko sióstr...
Matka Romualda przez kilka sekund milczała, aż powzięła silne znać postanowienie i zwolna mówić zaczęła:
— Dzieci te powierzone nam są przez rodziców i opiekunów, klasztor nasz fundowanym został z warunkiem, abyśmy nad niemi czuwały, wedle najsurowszych wymagań sumienia. Jeżeli niebezpieczeństwo zarażenia się grozić ma im, albo nam, my je przeciw sobie obrócić powinnyśmy. Rozporządź się, siostro, aby biedne maleństwo w infermeryi klasztornej umieszczonem zostało.
Postanowienie to widocznie matkę Norbertę ucieszyło, ale nie załatwiło jeszcze wszystkich jej kłopotów. Mówić zaczęła, że Pan Jezus widać zesłał matce wielebnej takie mądre i święte natchnienie, bo istotnie, przecież one, zakonnice, wyrzekły się już świata i dóbr jego, a poświęciły się na umartwienie ciała. Jeżeli więc straszna choroba spaść ma na kogo, niech lepiej spada na nie, niż na te dzieci, które jeszcze swojej woli nie mają i wyboru czynić nie mogą. Rzecz słuszna, logiczna: nie ma gadania! Ale nie koniec na tem! Trzebaż biedactwo to pielęgnować! Na ręce służących zdać jej nie-