Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ascetka 101.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stąd wcale, nic już stworzonego nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć i nigdy ani na chwilę nie przerywać swojego sam na sam ze Stwórcą. Potem, jak poprzedniczki jej, rychło umrze. Na klęczki przed krzyżem upadła i z wybuchem uśmiechów dziwnie ze łzami zmieszanych, wołała:
— Panie, prędzej weź mię do siebie... Racz wziąć! litości!... prędzej! prędzej!
Nigdy żarliwsza modlitwa o rychłą śmierć z niczyich ust nie wyszła, może dlatego, że na dnie niczyjej piersi nie leżał cięższy i silniej w nią wrosły kamień cierpienia. Wyobrażała sobie, że pochodzi on od zbytecznej jeszcze w klasztorze bliskości ziemi i że go w tem miejscu, tak do pustyni podobnem, z siebie wyrzuci. Teraz czuła, że to miejsce nie było jeszcze wszystkiem, czego pragnęła i że z jej udręczenia, w którem mieszały się z sobą pierwiastki tęsknot, żalów, głuchych pożądań i niepokojów, nie było nic.
— Bóg jest ze mną i tylko on — szeptała i nie czuła żadnej pociechy. Pocieszyła ją dopiero myśl, o rychłych śmierciach poprzedniczek i nadzieja dostąpienia takiejże łaski. Przez nią uspokojona, długo modliła się w ciemności, wśród modlitwy przysłuchiwała się dzwonkowi, który po klasztorze silentium ogłaszał, a tu dochodził z takiej odległości, że za brzęczenie komara wziąćby go mogła. Potem, z klęczek powstawszy, zapaliła lampkę, która na tej malutkiej przestrzeni dość obficie oświeciła czarny krzyż, trupią czaszkę i na ziemi stojącą trumnę. Na tę ostatnią siostra Mechtylda, z podaną naprzód postacią