Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 213.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

C’est aogminable! Nie lubię, aby mi kobieta nogę na szyję zarzucała, wtedy, gdy myślę o wieczności. Jakie wy macie mieszane gusta! Diantre! Zaraz po wyjściu z objęcia Lili Kerth, grać tego niebiańskiego Bacha! Galimatias! mikstura! Nie jestem mnichem — beaucoup s’en faut! — ale takie skłócenie w jednej flaszce du sacré et du prophane, non, c’est de la cochonerie emmailotée dans l’art. Tak tak! Jeszcze raz proszę o przebaczenie, ale i w Piśmie św. jest coś powiedzianego o złotej bransolecie na ryju świnim. Voilà!
Baron uśmiechał się pod rudym wąsem.
— To subtelne — zaczął po chwili — i nie dla każdego może być zrozumiałe. Fuga Bacha po uściskach Lili Kerth — to zgrzyt, to ironia rzeczy. Czy znasz pan czterowiersz Baudelaire’a...
Wstał i bez deklamacyi, owszem niedbale, przez nos i przez zęby, wypowiedział czterowiersz:

Quand chez le debauché, l’aube blanche et vermeil
Entre en société de l’idéal rongeur,
Par l’opératon d’un mystère vengeur,
Dans la brute assoupie un Ange se réveille!

Z rękoma w kieszeniach flanelowej kurtki, zaczął przechadzać się po pokoju.