Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 171.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy kochasz się w tej aktorce?
Teraz dopiero Maryan roześmiał się szczerze, prawie głośno:
— Takie zapytanie, mój ojcze, to świątynia wznoszona na ziarnie maku; bo miłość jest podobno świątynią, a moja fantazya dla tej ślicznej Bianki...
— Ziarnkiem maku, które wozisz po świecie pociągami nadzwyczajnymi — dokończył Darwid.
— Słyszałeś o tem, ojcze?
— Widziałem to.
— A, byłeś na dworcu! Dziwna rzecz, że cię nie spostrzegłem.
Uczynił ręką gest lekceważący.
— Doświadczyłem zawodu. Tak byłem sobie wymarzył uczynienie Biance tej niespodzianki i taką miałem pewność, że doświadczę żywej przyjemności... Tymczasem, przekonałem się, że była to drobnostka, nie nowa i błaha jak wszystko. I tak jest zawsze: co imaginacya buduje długo, to krytycyzm obala w mgnieniu oka. Nic szczególnego wymyślić niepodobna. Świat jest tak stary, że nam dostał się już w postaci zużytego łachmana!
Usiadł na jednym z fotelów, stół otaczających, kapelusz postawił na kobiercu. Darwid, nie zmieniając postawy, odpowiedział: