Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 145.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ryan: — przemawiasz do strażnika grobów. On jeszcze czci harmonię.
Kranicki wydawał się nieco upokorzonym. Przesuwał dłoń po włosach i nieśmiało zaczął:
— Ależ tak, moi drodzy. Sam spostrzegam, że staję się staroświeckim. Rówieśnicy moi i ja nazywaliśmy kota kotem, a filuta filutem. Jeżeli taka Lili przybierała pozory anielskości, mawialiśmy: «A to filut kobiecina!» I wiedzieliśmy co o tem myśleć. Ale to wasze teraźniejsze mieszanie du prophane et du sacré, najgrubszych cielesności z popędem do mistycyzmu...
Baron i Maryan śmieli się.
Tout cela est et restera pour toi du grec, mon bon vieux! Urodziłeś się w epoce harmonii, harmonijnym pozostaniesz. Ale teraz trêve des conversations. Jedziemy. Jedź z nami! Posłuchasz Lili, zjemy razem wieczerzę...
— Niech pan z nami jedzie, mamy w powozie miejsce dla pana — poparł zaproszenie młodego Darwida baron.
Kranicki zajaśniał, jakby mu blask słońca na twarz spłynął.
— Dobrze, mes três chers, dobrze, merci, pojadę z wami, to mię rozerwie, orzeźwi. Chwilkę czasu tylko... pozwolicie?
— Owszem. Chętnie. Zaczekamy.