Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 139.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nakoniec przemówiła:
— Czy będziesz zaraz jeść obiad? Już gotowy.
Stłumionym głosem poprosił o obiad, jednak nie jadł nic prawie; Klemensowa nigdy jeszcze nie widziała go tak zgnębionym. Nie zapytała jednak o nic. Gdy nadejdzie stosowna chwila, sam powie jej wszystko. Nie należał do tych, którzy tajemnice swe niosą do grobu. Usługiwała mu, podawała jadło, przyniosła herbatę, stół uprzątnęła — milcząc. Raz wpadła w kłopot. Spiesznie przechodząc przez pokój, zgubiła jeden z kaloszów, które miała na nogach.
— A niechże cię! co moment z nóg spadają! — mruknęła i przez kilka minut walczyła z kaloszem, który uciekał od stopy, z szelestem posuwając się po podłodze. Kranicki głowę podniósł.
— Co tam takiego? — zapytał.
Nie odpowiedziała, ale kiedy była już blizko drzwi kuchennych, on zawołał:
— Co Klemensowa masz takiego na nogach, że tak klapie? To irytujące!
Zatrzymała się przy drzwiach.
— Co mam na nogach? A twoje stare kalosze! Czy mam może trzewiki na codzień niszczyć, a potem zaraz nowe kupować? «Irytu-