Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 130.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Porwała się z żywością dwudziestoletnią i z głośnem klapaniem starych kaloszów, do drzwi pobiegła.
— A co?
— Niech mi matka da szlafrok. Niedobrze mi, nigdzie dziś nie pójdę.
— Masz tobie! szlafrok! a kiedy podszewka podarta!
— Podarta, czy nie podarta, niech go Klemensowa da i pantofle także... bo mi niedobrze.
— Masz tobie! niedobrze! Zgadłam, że chory! Boże kochany, co z tego będzie?
Jednak pomagając mu do wciągania szlafroka, niedowierzająco zapytała:
— Czy to prawda, czy żarty, że dziś z domu wcale nie wyjdziesz?
— Żarty! — z goryczą odpowiedział. — Gdybyś matka wiedziała, jakie to żarty! Nie wyjdę z domu ani dziś, ani jutro, ani może już nigdy. Będę tu leżał i gryzł się, aż się na śmierć zagryzę, oby jak najprędzej! Voilà!
— Awantura arabska! Jeszczeż tak nigdy nie było! Dobrze widać smoła przypiekła! — zaszeptała do siebie Klemensowa.
Głośno zaś rzekła:
— Nim zagryziesz się, trzeba ci obiad zgo-