Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wieniem się w tym domu, chociaż niewidziany, baron Emil uwyraźnił w głowie jej pewien pomysł dziwaczny. Wiedziała, że był dziwaczny, ale właśnie dlatego jej się podobał i baronowi także podobać się musiał. Prędko, prawie z zapałem, zaczęła malować pomiędzy kwiatami ciemne zarysy dyabełków. Umieszczała je tak, że zdawały się rozdzielać, roztrącać korony kwiatów. Jedne wdrapywały się w górę, inne spuszczały się na dół, wyglądały z za liści, pełzały po łodygach, ale wszystkie filuterne, wykrzywione, swawolne, tak roztrącały korony kwiatów, jakby nie dopuszczały ich nawpół rozchylonym płatkom zetknąć się w pocałunkach. Malując szybko, Irena śmiała się. Wyobrażała sobie barona Emila, mówiącego na widok tej roboty: — «C’est du nouveau! To nie malowany garnek! to pomysł indywidualny! Jest w tem nowy dreszcz! To zgrzyta!»
Wyrażenia: malowane garnki, pastuszki, zgrzyt, nowe dreszcze, reumatyzm myśli i wiele jeszcze innych miała od niego. I nie tylko ona. Rozeszły się te wyrażenia w dość licznem kółku ludzi, pogardzających wszystkiem co jest, szukających tego co nowe i zadziwiające. Baron Emil był wykształconym, czytał wiele. Czytał często książkę Nitsche’go p. t. «Zaratustra» i mó-