Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 080.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z sąsiedniego pokoju, głos przyjemnie brzmiący i trochę zaspany, odpowiedział pytaniem:
— Nie śpisz, Karo?
— Spałam. Kaszel mię obudził, ale to dobrze, bo miałam straszny sen. Śniło mi się, że ojczulek i mama...
Nagle urwała, i choć nikt na nią nie patrzał, drobną twarz schowała w błękitnej kołdrze. Jej też tylko szeptem powierzyła koniec snu swego.
— Gniewali się z sobą... tak okropnie się gniewali... Ira obejmowała mamę... Maryś odchodził gwiżdżąc... a ja uczepiłam się tatki i tak płakałam, płakałam...
Istotnie, od snu tego oczy jej teraz jeszcze były całe we łzach. Wyciągnęła się jednak na pościeli i z głową na poduszkach myślała chwilę, aż znowu zawołała:
— Miss Mary! czy śpisz?
— Nie, droga, czy potrzebujesz czego?
Kara podniesionym głosem mówić zaczęła:
— Ogromnie, ogromnie chcę, Mary, pojechać z tobą do Anglii, do twoich rodziców. O, Boże, jakbym pragnęła być kiedy u twoich rodziców, w tem probostwie, gdzie twoje siostry uczą ubogie dzieci i pielęgnują chorych, a twoja matka gotuje przy kominku herbatę dla twego ojca,