Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cych u okien, u ścian, na stołach i stoliczkach, wszędzie.
Suknię, którą miała w teatrze, zmieniła na negliż, złożony z koronek i miękkiej, jak puch materyi. Postawa jej w głębokim i nizkim fotelu, sam nawet sposób, w jaki ułożyły się fałdy sukni, zdawały się oddychać rozkoszą spoczynku: jednak umysł pracował i napełniał oczy wyrazem niepoju. «Katastrofa! Nieszczęście!»
Co to być mogło? Udręczenie wić się zaczęło dokoła ust jej, ręce silnie splotły się na kolanach. Może to ten list zagubiony? Trzeba głowy tak egzaltowanej i charakteru tak... słabego, jakie ma Kranicki, aby pisywać takie listy. Być może... nawet tak jest zapewne, bo od dni kilku i ona także czuła w powietrzu katastrofę. A gdyby?... cóż! czy to nieszczęście? O, raczej przeciwnie! Przypuszczenie, że ciężka, ciemna prawda jej życia odkryła się przed oczyma tego, który za nią zemsty szukać będzie, budziło w niej zamiast trwogi, nadzieję gorzką, lecz upragnioną. Niechby już raz, w sposób jakikolwiek, rozwikłał się lub rozerwał ten węzeł ohydny, w który splątało się jej życie! Sama rozciąć go lub rozwikłać nie będzie miała nigdy dość siły, ona taka wiecznie słaba, słaba, słaba! A jednak wszystko lepiej, niż to, co jest