Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 060.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciom wydawać się mogło dziecinną chęcią wyróżnienia się z pośród tłumu; jednak czuć w niem było nadto śmiałe rzucanie rękawicy pospolitym gustom i pojmowanie naodwrót rozmaitych składników i wartości życia.
Niewiele przed końcem ostatniego aktu dramatu, do loży Malwiny Darwidowej wszedł Kranicki, i oddawszy obu kobietom ukłon milczący, stanął w głębi loży, nieruchomy. Malwina lekko skinęła mu głową, poczem zaraz na twarz jej wystąpił cień, jakby przemocą wydzierającej się z niej chmury wewnętrznej. Ze ściągniętemi brwiami, z pogłębioną zmarszczką na czole, z kątami ust nieco w dół opadłymi, głowa jej, z brylantową gwiazdą w aureoli jasnych włosów, przybrała na czerwonem tle draperyi, zdobiących lożę, wyraz bolesny.
Ale trwało to krótko. Lożę napełniło grono świetnych, wesołych mężczyzn, z których jeden szczególnie, z siwymi włosami i postawą dostojnika, składał przed żoną Aloizego Darwida nizkie ukłony i zdawał się słać jej do stóp uśmiechy pełne uwielbienia. Powstała więc uprzejma, ożywiona, pełna gracyi w ruchach i modulacyi w pięknym głosie, którym odpowiadała grzecznościami na grzeczności, obietnicami na zaproszenia, uwagami o odegranej tylko