Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 045.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Otóż to jest w całem znaczeniu pięknie mówić i pięknie czynić! W sposób prawdziwie wspaniały używa pan darów fortuny.
— Nie fortuny, książę, nie fortuny! — zawołał Darwid — lecz pracy żelaznej!
Książę z żywością odpowiedział:
— Tacy pracownicy, jak pan, to rycerze dzisiejszego świata, nowożytni Dugueschn’y i Cydowie!
Wstał i ściskając ręce Cyda, zapisywał w jego pamięci niedaleką już datę zabawy myśliwskiej. Był to arystokrata najczystszej krwi, posiadający popularność szeroką i dość zasłużoną. Darwid promieniał. Towarzysząc księciu do drzwi przedpokoju, wyglądał tak, jak gdyby nigdy żaden kłąb wężów nie wił się w jego piersi, dyszącej teraz uciechą i dumą. U drzwi książę zatrzymał się jeszcze, coś sobie przypomniał.
— Niech pan przebaczy niedyskrecyę zapytania, ale interesuje mię to niezmiernie. Ile jest prawdy w pogłosce, obiegającej miasto, że baron Emil Blauendorf będzie miał zaszczyt otrzymać wkrótce rękę starszej córki pana?
Wyraz twarzy Darwida uległ nagłej zmianie; stał się ostrym i surowym.
— Gdyby jaka część prawdy mieściła się