Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Darwid spiesznie postąpił ku drzwiom, spiesznie też mówiąc:
— Można! Można.
Jednocześnie, z czarnej ciemności, która zalegała salon sąsiedni, na obfite światło napełniające gabinet, wysunęła się dziewczynka piętnastoletnia, w jasnej sukni, bardzo wysoka i bardzo szczupła, cienka w pasie, z piersią wązką. Ogromny warkocz barwy bladego złota, zdawał się ciężarem swym odginać nieco w tył jej małą, zgrabną głowę; drobna, okrągła twarz miała rumieniec wiosenny, usta wiśniowe i pod łukami brwi ciemnych duże, ciemne oczy. Tuż za rąbkiem jasnej sukni tego dziecka toczyło się stworzonko niewielkie i kudłate, kulka z popielatych jedwabiów, piesek pinczerek.
— Karo! — zawołał Darwid — przyszłaś przecie, maleńka! Tyle razy ci mówiłem: wchodź zawsze śmiało! Jakże się czujesz? Nie bardzo dziś kaszlałaś? Odbyłaś codzienną przejażdżkę? Z kim jeździłaś? Z miss Mary, czy z Ireną? Chodź, chodź, usiądź tu, na fotelu.
Trzymał jej drobną rękę w swojej i prowadził ją ku stołowi, otoczonemu fotelami. W ruchach jego było coś uprzedzającego i wytwornego: jakby grzeczność dla osoby bardzo miłej a mało znanej, posunięta do tego stopnia, na