Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 018.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tonem zapytania wymówił cyfrę bardzo znaczną. Artysta skłonił się, utaić nie chcąc, lub nie mogąc, zdziwienia i uciechy. Darwid zlekka wziął go pod ramię i poprowadził ku wielkiemu biuru, którego jedną z szuflad otworzył. Pozostali przy okrągłym stole prawnik i budowniczy zamieniali się spojrzeniami.
— Protegowany księcia! — szepnął jeden.
— Zręczność! reklama! — odszepnął drugi.
Darwid zaś do młodego rzeźbiarza mówił:
— Ze słyszenia wiem, iż rzeźbiarze przed rozpoczęciem robót potrzebują ponosić znaczne koszta na wstępne przygotowania. Oto zaliczka. Niech pan się nie krępuje. Pieniądze powinny być na usługi talentu.
Artysta był zdumiony. Wcale inaczej wyobrażał był sobie tego milionera.
— Pieniądze powinny być na usługi talentu! — powtórzył. — Pierwszy raz słyszę to z ust posiadacza pieniędzy! Czy doprawdy pan tak myśli?
Darwid zaśmiał się, ale wnet spochmurniał.
— Mój drogi panie — rzekł — ja myślę, że dałbym mnóstwo pieniędzy za to, aby takiego kaszlu jak pański na świecie nie było.
— Dlatego, że córka pańska... — zaczął rzeźbiarz, ale Darwid już ochłódł, zesztywniał