Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 012.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

puścił przed kilku dniami po audyencyę pożądaną i dotychczas wieści o nim nie miał. Niepokoiło i niecierpliwiło go to ogromnie. Radby już był rzucić się na nową pracę, jak lew na arenę i na łup.
Zmrok wieczorny opuszczał się na szereg wielkich i małych salonów. Aloizy Darwid, w gabinecie urządzonym z bogactwem tak poważnem, że prawie surowem, w obfitem świetle lamp, przyjmował ludzi przybywających ze sprawami rozmaitemi: ze sprawozdaniami, rachunkami, propozycyami, prośbami.
W gabinecie tym wszystko było ciemne, ciężkie, rozmiarów dużych, drogocenne, ale nie bijące w oczy. Najmniejszej jaskrawości, ani fantastyczności, tylko powaga i komfort. Książki za szybami wspaniałej szafy, dwa wielkie obrazy na ścianach, biuro z mnóstwem papierów, pośrodku pokoju stół okrągły, okryty mapami, broszurami, grubymi tomami; dokoła stołu fotele ciężkie, nizkie, głębokie. Pokój był obszerny, pod bardzo wysokim sufitem, z którego zwieszała się nad okrągłym stołem wspaniała, jasno paląca się lampa.
Daleki protoplasta Aloizego Darwida, Jazon Argonauta, wcale inaczej wyglądać musiał, gdy płynął do Kolchidy po złote runo. Czas, zmie-