Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Był zbyt rozumny, aby prędzej lub później mogła nie stanąć przed nim sroga ironia, zawarta w rzeczach ludzkich. Stawała już oddawna, lecz za woalami, którymi ją okrywały: praca, powodzenie, wieczny brak czasu. Teraz woale spadły. Widział ją wyraźnie. Wcieliła się w wazę z porcelany chińskiej, która choć w tym pokoju nie istniejąca, wychylała się jednak z kąta, skośnemi oczyma szafirowych malowideł zerkała na niego, szerzyła wśród tych malowideł białe zęby i wydętym tułowiem pękała ze śmiechu. Coby naprzeciw tego potwora postawić? czem go zasłonić? — nie wiedział. Jasno zdawał sobie sprawę, że na dnie tego wszystkiego leży omyłka. Na drodze życia czegoś nie dostrzegł, w sobie samym czegoś nie rozpoznał, z rąk, tak zdobywczych jednak, coś upuścił; budowniczy, z wielką pilnością strzegący we wznoszonych gmachach prawa równowagi, nie zachował go we własnym gmachu, tak, że mieszkać w nim dłużej już mu trudno i pragnie z niego wyjść...
Jak wyjdzie, wszystkim będzie lepiej. I jemu i wszystkim. Ta nieszczęśliwa stanie się wolną i będzie mogła zostać — szczęśliwą. Maryan powróci z końca świata, choćby dla odebrania dziedzictwa. Irena wejdzie napowrót w świat. Irena! Jaki to dziwny charakter! Taka głęboka