Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 195.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uśmiechała się miłośnie, a powiekami czyniła wyraźny, wyraźny ruch przyzywający. Z podniesionemi brwiami i czołem skupionem w kilka grubych zmarszczek, ze wzrokiem ku górnemu zjawisku wzniesionym, Darwid więcej jeszcze pochylił się naprzód i drgającemi wargami szepnął: — «Maleńka!» Ale zaraz potem przetarł dłonią oczy i uśmiechnął się. Obrazek Greuza! Dwa ich tu było: jeden prawie niewidzialny w cieniu, drugi ten, wydobywający się z cienia na półświatło w taki sposób, że wymalowana na nim główka dziewczęca nabierała wypukłości doskonałej i zdawała się być zawieszoną w powietrzu.
— Podobna, bardzo podobna do Kary! Ten sam typ... Takie same szczególne usta, czoło, włosy...
Wiedział już o tem, że była to twarz malowana, jednak, z głową na poduszkach, co chwila oczy ku niej podnosił, a ilekroć je podniósł, widział uśmiech miłosny na ponsowych wargach i wyraźny ruch powiek, który zdawał się go wołać, przyzywać.
Pomyślał, że jest zdenerwowany, chory, i że musi wezwać porady lekarskiej. Nazajutrz, w gabinecie słynnego lekarza usłyszał istotnie, że jest silnie zdenerwowany. Zmartwienie, wynikłe z cio-