Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 194.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dobijał się tak długo, stanowczo zrzec się musi, bo do pracy tak ogromnej brakuje mu siły i — ochoty, zwłaszcza ochoty. Jest tak zmęczony... Ale gdy pracę opuści, co czynić będzie? Po co żyć?
Siedział naprzeciw drzwi, za któremi stała znowu czarna ściana ciemności i myślał.
— Cel życia? Cel? cel? Po co żyć?
Ciemność milczała i obliczem bez oczu zdawała się patrzeć na niego uważnie, uparcie.
W kilka godzin potem, w sypialni ubranej przez najbieglejszego z dekoratorów stołecznych, lampa nocna, na gzemsie kominka umieszczona, oświecała łóżko zdobne w bogate rzeźby, rękę białą i suchą, wyciągniętą na jedwabnej kołdrze, i twarz suchą także, w rudawych faworytach, do rzeźby z kości słoniowej podobną i świecącą dwojgiem siwych oczu. Były one bezsenne i błądziły po obszernym, wpół oświetlonym pokoju spojrzeniem ciężkiem, zmartwionem. Nagle Darwid podniósł się na łóżku i z łokciem opartym na poduszkach zaczął patrzeć w górę. W górze, u ściany, unosiła się w powietrzu twarz dziewczęca, drobna, okrągła, różowa, z rozrzuconą nad greckiem czołem gęstwiną jasnych włosów, i ruchem powiek zdawała się patrzącego na nią człowieka wołać ku sobie. Ponsowemi usty