Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Dość długi szereg dni przeminął, gdy do rzęsiście oświetlonego gabinetu swego Darwid wszedł po odniesieniu jednego z największych w życiu swym tryumfów. Już nie futro, lecz dość lekkie palto rzucił w przedpokoju na ręce lokaja, bo po tym dniu dla niego szczęśliwym nastąpił wieczór wiosenny i ciepły. Ktokolwiek widział go dziś w chwili, gdy opuszczał wysokie progi najwyższego dygnitarza tego miasta, pomyśleć musiał: «Szczęśliwy!» Pomimo, że w ostatnich czasach schudł był widocznie, z oczu jego, z uśmiechu, wygładzonego czoła były radość i duma. To, o co nadaremnie starał się przez czas długi, posiadał: trzymał w ręku interes kolosalny, szeroką arenę dla pracy żelaznej i grubą żyłę złota. Prawda, że przygotowując się do tej chwili tryumfalnej, jak Benedyktyn spędzał dni i noce nad stosami papierów i książek, rachu-