Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Będziesz teraz jadł obiad? — zapytała.
Nie odpowiedział. Odeszła, ale w pół godziny potem powróciła, niosąc filiżankę czarnej kawy.
— Wypij — rzekła — może poweselejesz. A ja tymczasem będę nowiny o Lipowej opowiadała.
Przysunęła do szezlonga taburet, usiadła i z rękoma na kolanach, z niezmiernem skupieniem w wyrazie bystrych i błyszczących, oczu, powtarzać zaczęła treść listu, świeżo otrzymanego od dzierżawcy Lipowej, jej chrzestnego syna. Pisał, że dom mieszkalny wyporządził; sam mieszka w oficynie, a dom wyporządził czyściuteńko, jak na przybycie dziedzica. Meble te same, co u nieboszczki pani były, całe jeszcze i ładne, choć stare, bo wyreperowane, wyczyszczone. Ogród większy, niż był, bo drzew owocowych dużo przybyło, pasieka świeżo założona pięknie idzie. Cicho tam, spokojnie, latem zielono, w zimie biało, nie taki, jak w tym mieście przeklętem ścisk, krzyk...
Zaśmiała się.
— I Berka Szyldmana tam niema!
A potem mówiła jeszcze:
— O długi bądź spokojny. Sprzedasz swoje amory i fajki, a jeżeli nie wystarczy, ja wszystko swoje oddam. Wszystko, co mam, oddam, a z pie-