Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nastawać ani naleganiem, ani wyśmiewaniem. Śmieszność zresztą niczego nie dowodzi. »Jesteś śmieszny« — to żaden argument. Mogę być śmiesznym dla kogoś, a dla samego siebie mieć racyę. Ale teraz już trêve des discussions. Przypominam ci, Emilu, naszą porcelanę...
— A tak, tak! — zgodził się baron i powstał także. — Musimy kochanego pana pożegnać...
W tej chwili, z drzwi sypialni weszła Klemensowa z wielką tacą w obu rękach. Skoro już dogadzała ulubieńcowi, chciała to uczynić jak najlepiej. Więc na głowie miała biały jak śnieg czepek, na nogach nie miała klapiących kaloszy, i chustkę kraciastą porządnie, nawet z pewną elegancyą, na piersi skrzyżowała. Na tacy znajdowały się kieliszki, butelka z likierem, pasztet i trzy filiżanki, z których ulatywała wyborna woń kawy. Wszystko to umieściła na stole przed kanapą i z okiem chmurnem, ale krokiem spokojnym, salonik opuściła.
Kranicki zerwał się z kanapy.
— Moi najdrożsi, proszę was... kieliszek likieru, tego, który lubisz, baronie... trochę pasztetu, Marysiu...
Ale oni jednocześnie sięgnęli po zegarki.