Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mówiąc, że dlatego właśnie dziś tu przyszedł, aby z Kranickim się pożegnać.
— Nie mógłbym pojechać bez pożegnania się z tobą, mon bon vieux.
Byłby może nie wyjechał jeszcze tak prędko, gdyby nie kilka okoliczności, które mu życie niemożliwem uczyniły. Jedną z nich było to, że przed tygodniem ojciec cofnął mu wypłacaną dotychczas pensyę. Właśnie przed tygodniem przyszedł jakiś termin, i z rozporządzenia zwierzchnika, kasa odmówiła wypłaty.
Opowiadając o tem, Maryan zarumienił się, żyła na czole nabrzmiała mu, jak sina pręga, oczy silnie rozbłysły. Czuł się aż we wnętrznościach serca obrażonym ostatnią rozmową, którą stoczył z ojcem, krótką, ale stanowczą. Opowiedział ją Kranickiemu. Z opowiadania można się było domyślić, że Alojzy Darwid zrazu okazywał skłonność do złagodzenia wymagań swych względem syna, ale potem przemogły w nim despotyczne przyzwyczajenia i praktyczne względy. Wymagał nieodwołalnie, aby Maryan rozpoczął w jednej z należących do niego fabryk szkołę powściągliwości, karności i pracy.
— Dwie indywidualności nasze — mówił Maryan — uderzyły o siebie i odskoczyły — w stanie nienaruszalności kompletnej. Najmniej-