Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 139.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, Quatrocento — zakończył baron — kto wie nawet, czy nie czystsze, doskonalsze Quatrocento, niż u Rossetti’ego i Morris’a...
Kranicki słuchał, odzywał się rzadko, i coś w nim płakać zaczynało. On także kochał sztukę, ale teraz jakże daleki był od tych najwyższych jej wymyślności! ileżby dał za to, aby ces chers enfants, ces nobles coeurs, pomówiły z nim o czemś innem, bliższem! Po chwili, z uśmiechem, na który zdobywał się z trudnością, zagadnął:
— Więc już posiadacie początki tego złotego runa de cette toison d’or, które macie uwieźć za morza?...
— Cha, cha, cha! — zaśmiał się baron — złote runo! wybornie powiedziane! Istotnie, strzyżemy barany, albo, si vous voulez, pastuszków... Bo nie może pan sobie wyobrazić, jaki w tym kraju panuje pod tym względem reumatyzm myśli. Nikt nie zna ceny rzeczy posiadanych, nikt nie wie, co posiada... Żadnych pojęć ani wiadomości estetycznych... W tym objeździe okolicy, który uczyniłem, doświadczałem wrażenia, że podróżuję po starożytnej Scytyi. Wszystko to są krewni, albo dawni sąsiedzi moich rodziców, witali mię z otwartemi ramionami. Pocałunki ze śliną i zrazy zawijane z kaszą! Pokoje pełne progenitury, o którą jest obawa, aby