Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 133.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w dodatku! Klemensowa, klapiąc kaloszami, do kanapy podeszła.
— No, nie irytuj się już. Cóż robić? Ileż na ten arabski pasztet pieniędzy trzeba?
— I na likier! — wtrącił Kranicki.
Uspokajając się, wytłómaczył, że baron lubi likiery, a Maryś przepada za pasztetem strasburskim i... za czarną kawą.
— Żebyś to matka zgotowała jeszcze czarnej kawy... doskonale umiesz ją gotować!
— Jeszcze czego! — ofuknęła — może szyby z okien powyjmować i piec rozwalić?
Kranicki ręce rozłożył.
— I po cóż tu mówić o szybach i piecu? Jakie tu znaczenie mogą mieć piec i szyby? Niema żadnej analogii pomiędzy czarną kawą a szybami i piecem! Klemensowa mnie irytuje...
Znowu zmienił się na twarzy i zastękał; Klemensowa znowu kapitulowała, ale pozostała kwestya pieniężna. Kranicki wyjął z pugilaresu papierek, trzymał go w dwu palcach, myślał. Za mało! Gatunek likieru, przez barona pijany był bardzo drogi. Zmartwienie zaczęło odbijać się mu na twarzy. Klemensowa ozwała się:
— No, przestań już medytować, bo i przez sto lat rubla, kiedy go niema, nie wymedytu-