Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zamienił się w grotę, którą od szczytu do dołu okrywały puszyste fałdy białych krep i muślinów, zbiegające się u góry w sklepienie, zamknięte w rozetę olbrzymią, przypominającą czterolistne róże mistyczne, malowane na oknach gotyckich świątyń. Tylko, że ta, ku której tutaj zbiegały się fałdziste puchy, wyściełające ściany i sufit, była biała i tak lekka, jakby wytworzyła ją fantastyczna gra obłoków. Wszystko tu zresztą: ściany, sklepienie i rozeta, zdawało się być utworzonem z obłoków i ze śniegu, na które spadła niezmierna ulewa białych kwiatów. Tylko białych. W girlandy splecione, albo w naśladującym rękę przypadku bezładzie rozrzucone, czepiały się one po ścianach i sklepieniu, okrywały posadzkę, osypywały wszystko, wyglądały i spadać zdawały się zewsząd. Oprócz nich i wśród nich tylko światła rzęsiste; gwiazdy, snopy, kolumny utworzone ze świec, gorejących w żyrandolach i świecznikach, nie wiedzieć gdzie wynalezionych, tak były niezwykłe, fantastyczne i stylowe, zdawałoby się, że ze snów rozgorzałej wyobraźni do rzeczywistości przeniesione. Żadnych barw, ani błyskotek, żadnych też godeł śmierci. Tylko wśród morza śnieżystej bieli nawałnica śnieżnych kwiatów i olśniewający blask jarzących świateł. Upaja-