Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 096.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozgrzać usiłuje pierś i ramiona zimne jak lód, ze skórą ścierpłą.
— Dziecko! niedobra! najdroższa! biedna. Po coś to uczyniła? Czy podobna czynić rzeczy tak straszne? Czyś wiedziała co czynisz? Czy to wypadek nieszczęśliwy, albo umyślnie? Powiedz, czy umyślnie? Powiedz! powiedz!
Kara po raz pierwszy spojrzała prosto w twarz mówiącej, żywym ruchem przechyliła głowę, oczy jej strzeliły tryumfem, uśmiech rozwarł spieczone wargi. W tem zamigotaniu oczu i uśmiechu, w przegięciu szyi, na mgnienie oka błysnęła raz jeszcze swawolna, przekorna Kara, poczem zaraz zęby jej uderzać o siebie zaczęły, i całe ciało drżeć w gorączkowym dreszczu tak, że jedwabie pościeli głośno chrzęściły. Z chrzęstem tym połączył się kaszel suchy, ciągły, wstrząsający piersią wątłą, jak lód zimną, w skórze ścierpłej, pogarbionej z pozorem zwiędłym. Miss Mary porwała się z klęczek. Na ustach jej plątały się wyrazy:
— Rodziców! lekarza!
Turkot karety ozwał się w ulicznej dali, zbliżał się, zbliżył, wtoczył się w bramę domu, umilkł. Miss Mary, cała w bieli, z włosami opadłymi na ramiona, szła szybko w kierunku pokojów pana domu, przez salony, w których