Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 093.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i jakkolwiek z za zielonego klombu nie dochodziła jej żadna odpowiedź, głos jej mile brzmiący rozpraszał ponurość i ciszę pokoju, usianego w świetle lampy tęczowymi błyskami konchy perłowej.
W pół godziny potem, otworzyły się nawpół drzwi do salonów, i głos Ireny kilka słów po angielsku wymówił. Miss Mary szybko na palcach do drzwi podeszła.
— Kara już śpi — szepnęła — budzić jej nie trzeba, bo jest trochę niezdrowa.
Drzwi zamknęły się z cicha i cicho, po kilku minutach, garderobiana wniosła na tacy herbatę z obftymi przyborami. Wkrótce potem do pokoju weszła Malwina. Z niepokojem i cicho zbliżyła się do łóżka córki.
— Co jej jest? — szepnęła. — Dlaczego usnęła tak wcześnie?
Angielka odpowiedziała kilku uspakajającemi słowy. Była to ostrożność. W domu tym czuła zawsze, a dziś więcej niż zwykle, potrzebę ostrożności w mowie, w wyjawianiu spostrzeżeń jakichkolwiek. Obie patrzały na dziecko, które zdawało się głęboko uśpionem, oddychało powoli i równo, z silnymi rumieńcami na policzkach. Malwina pochyliła się i długim pocałunkiem dotknęła czoła śpiącej. Wtedy miss Mary spo-