wszystkich kocha... nietylko kocha, lecz uwielbia. Życie nie dotknęło jej jeszcze ani końcem żadnego ze swych piórek... anielskich. Chciej sobie wyobrazić, ojcze, co byłoby, gdyby teraz dotknęło... gdyby w ten wulkanik uczuć wzniosłych wpadł żużel... tej wiedzy! A może się to stać lada chwila. Jeżeli nie zmienimy położenia rzeczy, może się stać...
Umilkła, i Darwid milczał także. Zdawać się mogło, że ostatni dopiero argument Ireny za godzien uwagi uznał. W milczenie wpadły jeden po drugim dwa odgłosy: naprzód, gdzieś w kącie pokoju dał się słyszeć szelest, nie tak już cichy jak przedtem, lecz daleko silniejszy, słabe stuknięcie raczej, niż szelest, i prawie jednocześnie z tem, w otworzonych drzwiach przedpokoju lokaj wymówił:
— Konie gotowe.
Irena, która zwróciła twarz w stronę szelestu, czy stuknięcia, pomyślała, że osunął się ze sprzętu któryś z niezliczonych w tym pokoju papierów, albo książka jakaś upadła, Darwid, który także szelest czy stuknięcie usłyszał, zapomniał o niem, patrząc na zegarek.
— Już się opóźniam — rzekł. — Powiedziałaś mi rzeczy, nad któremi zastanowić się muszę. Nie mogę zaprzeczyć, że posiadają znaczną
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 080.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.