Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 052.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do piekła i najpewniejsza droga do wczesnej starości. Przedwcześnie postarzejesz, maleńka.
— To nie ciekawość! — przerwała — to jakiś taki smutek i sama nie wiem co, ale coś takiego niemiłego i... strasznego. Czasem, zdaje mi się, że ktoś umrze, albo tak jakoś — zniknie, i że wogóle stanie się z kimkolwiek coś okropnie złego... sama nie wiem co... ale bardzo złego. Nie wiem co, ale coś jest... coś jest....
Maryan, ze ściągniętemi brwiami, przerwał:
— Skoro nie wiesz co, ani z kim, ani jak, czegóż chcesz odemnie? Czy jestem kabalarką, aby ci sny dziecinne tłómaczyć?
— To nie sny — odpowiedziała — to coś takiego, co błąka się w powietrzu... dotyka... dmucha... znika i znowu powraca... jak mgła... jak wiatr... Ty, Marysiu, jesteś dorosłym, i wszyscy mówią, że rozumnym. Proszę cię, abyś mi wytłómaczył... Myślę też, że gdybyś chciał, mógłbyś zrobić tak, aby wszystko lepiej poszło. To twój obowiązek. Czyż nie kochasz mamy, ojczulka, Iry? Ja ich ogromnie kocham... Poświęciłabym i oddałabym wszystko dla nich, za nich. Nie rozumiem nawet, jak to być może, aby ktokolwiek żył, nie kochając kogoś z całego serca, z całej siły... Jabym nie mogła... Ale cóż? jestem niedorosła, niemądra, nic nawet