Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

różnostronnych, pod płachtą światła, padającą z góry na stół roziskrzony połyskami naczyń drogocennych, cisza i poważna ozdobność wielkiej sali, wysoka skala życia, niewątpliwy high-life...
Był moment, w którym Alojzy Darwid wzrokiem powiódł dokoła i głowę nieco w tył odrzucił; czoło jego pozbyło się zmarszczek, i gładkie, mądre, nieco u skroni lśniące, zdawało się być z kości słoniowej wyrzeźbionem, a nozdrza delikatne i nerwowe rozwierały się i zwierały, jakby razem z zapachem win i przysmaków wciągały subtelniejszą i bardziej upajającą woń własnej wielkości. Ale trwało to krótko; niebawem, jakieś kamyki zamyśleń i powiewy roztargnień zaczęły chwiać mowę jego i mącić pogodną dumę. W dwu palcach kołysząc deserowy nożyk, mówił do miss Mary:
— Bardzo, bardzo poważam ziomków pani za ich praktyczność i wysoki rozum... Jest to naród... jest to naród...
Zająknął się, co w mowie jego przyciszonej i płynnej nie zdarzyło się nigdy. Myślał o czem innem.
— Jest to naród, który powiedział sobie: »Czas to pieniądz...« który też...
Znowu zająknął się. Oczy, nieprzezwycię-