Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 025.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet, abyś nie miał portretu, bo może częściej uczuwać będziesz tę potrzebę.
Point des reproches, chère maman! Niechaj wyrzuty, groźby, cały arsenał patryarchalizmu, pozostaną wyłącznie po jednej stronie... tamtej...
Gestem wskazał drzwi, prowadzące w głąb mieszkania. Kara z nad kolan matki głowę podniosła i oczy jej zamigotały.
— A z tej strony niech będzie sama słodycz, sam wdzięk, sama ta droga, śliczna słabość, przed którą jestem zawsze na klęczkach! Co zaś do tego, że będę mógł widzieć oryginał portretu, o który proszę, ilekroć tego zapragnę, to kwestya! Jesteśmy ziarnami piasku, któremi miota po świecie wiatr... interesujących wojażów!
— Czy masz znowu jaki zamiar podróżniczy? — zapytała Malwina.
— Tak! To i owo... w zarysach jeszcze lekkich, ale coraz więcej się uwyraźniających. Będzie to krok olbrzyma, zmykającego przed tą różdżką, którą Duch św. dziateczki bić radzi!
Znowu gestem wskazał drzwi, prowadzące do pokojów dalszych, i w krótkim śmiechu, który towarzyszył ostatnim jego słowom, zabrzmiała zjadliwość, prawie nienawiść. W tej samej chwili spotkał się z oczyma Kary i zawołał: