Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale prędko zmiarkowawszy wszystko i obrazą wielką zapaliwszy się, pierścionek z brylancikiem, który od niej miał, na stole położył, a swój ze stołu biorąc, przez zaciśnięte zęby rzekł:
— Owszem! Jeżeli tylko taką jest wola panny Anastazyi, to i owszem. Już ja i sam o takiem zakończeniu nie jeden raz myślałem. Żegnam i nawzajem wszelkiego szczęścia i ukontentowania życzę. Adje!
Powiedziawszy to, wybiegł z domu na ganek, ale tu, drzwi za sobą z niejakim stukiem zamknąwszy, zatrzymał się, z przyzwyczajenia na jednej nodze stanął i głowę nizko zwiesił. Anastazya zaś ze swej strony z kuchenki wyskoczyła i przy drzwiach od ganku stanęła, z ręką ku klamce podniesioną. On miał taką postawę, jakby chciał okręcić się na jednej nodze i z powrotem do domostwa wejść, a ona taką, jakby pragnęła drzwi otworzyć i za nim na ganek wyskoczyć. Wszakoż cienkiemi tylko drzwiami z sobą rozdzieleni, minutę tak postawszy, w jednej sekundzie rozeszli się na dwie strony. On zeskoczył z ganku i popędził przez podwórko, laseczką wierzchołki traw na prawo i lewo zbijając; ona, blada jak płótno, z oczyma od łez nabrzmiałemi i rękoma utopionemi we włosach, najmniejszego głosu z ust zaciśniętych nie wydając, wolniusieńko przeszła świetlicę, i do bo-