Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do tych interesów familijnych mieszać się, ani na zwarcie się z takimi ludźmi, jak Mruk i Piszczałka, narażać się nie chciał; i nikt też nie odchodził, bo wszystkim ciekawość, jak też skończy się ta komedya, do ziemi nogi przykleiła. Wtem, przez szare i białe surduty męskie i kolorowe kaftany kobiece przeciskać się począł czarny tużurek elegancki, szafirowym krawatem okraszony, i p. Apolinary Tuczyna, w całym blasku swym z gminnej szarzyzny wypłynąwszy, obok Anastazyi stanął. Dlatego, aby obok niej stanąć, musiał wprzód Mrukową i Salkę Piszczałkównę z drogi sobie usunąć, czego też dokonał w sposób taki, że się aż na inszych ludzi zatoczyły, a uczyniwszy to, z czupryną od irytacyi rozrzuconą, z marsem na czole i oczyma ogniem buchającemi wyrzekł:
— Zadziwia mię prostactwo i grubijaństwo postępowania państwa z panną Anastazyą, i dłużej już znosić go nie mogąc, jako krewny jej proszę, aby we mnie obrońcę swego przeciw tym uciemiężeniom obaczyła.
To wyrzekłszy, ruchem, nie jak u niego zazwyczaj bywało, wykrygowanym i nadmiar już delikatnym, ale owszem szorstkim i nagłym, za rękę ją porwał i razem z nią przez tłumik u drzwi stojący przebijać się począł.
— Niech panna Anastazya nie ociąga się