Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wielu z drogi zmyla dlatego, że z zamkniętemi oczyma po świecie chodzi, ale kto tak, jak wy, oczy otwarte ma, a błądzi — to co?
Nikt nie odpowiedział, i wszyscy dość długo milczeli, a tylko za oknami wiatr w wieczornych mrokach, to szumiąc, to przycichając, zdawał się naśladować westchnienia te, które mroki niedoli ludzkich napełniają. Anastazya pierwsza z cicha mówić zaczęła:
— Ciężko to widać sercu ludzkiemu rozstawać się z odrazą i gniewem, równie może ciężko, jak z kochaniem. Teraz dopiero to poznaję, kiedy wypada mi zbliżyć się do ludzi, od których wiecznie oddaloną pozostaćbym pragnęła. Modlić się będę i was, Józefo, proszę o modlitwę, aby Pan Bóg dopomógł mi serce odmienić i polubić tych, którzy bez nijakiej winy mojej mię znienawidzili, a we wszystkiem wstrętliwi mi są i przeciwni. Ale prawdą to jest, że oni nieszczęśliwi, i że Martka albo Stefek sami w niczem przeciwko mnie nie wykroczyli, że Pan Jezus wybaczać nieprzyjaciołom rozkazał, że...
Głos jej przycichł, upadł, niżej jeszcze niż przedtem pochyliła głowę; snadź walczyła ciężko z samą sobą, i po kilku minutach dopiero, wilgotne oczy na Józefę podnosząc, z cicha zapytała: