Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja nie sędzia, i cale mi nie trza dochodzić, od jakiego wiatru ta trzcina zgięta; to tylko widzę, że zgięta jest aż do samej ziemi. Suchoty po nich poszły: dwoje najstarszych dzieci już na nie zmarło, dwoje choruje i tylko dwoje jeszcze jest zdrowych.
— A bo — znowu mowę jej przebił pan Cyryak — Piszczałka za młodu już próżnującym leniwcem był, na cudze tylko chciwym i takim na zawsze pozostał. Dlatego też bieda u nich wieczna. Co się zaś tycze suchot, to przez chciwość i sknerstwo z jednych dzieci na insze je przeprowadzają. Po pierwszym synie, który na nie zmarł, trza było odzież i insze tam rzeczy spalić. Tak doradzaliśmy wszyscy i sami im to w roku przeszłym mówiliśmy. Nie! Skusiło ich używać tego, co śmiercią zakażone było, a śmierć nie siostra; kto ją do ciała przytuli, tego nie pocałuje pewnie, tylko poźrze...
— Nawpół nagimi są oni już od dawna, — zaczęła znów Józefa — a nagiego człowieka zimno i podczas jeszcze wstyd udręcza, tedy skusili się na zarażoną odzież... Nie widzę ja, aby z tego wynikało, że litować się nad nimi nie trza.
Tu Anastazya, która w czasie rozmowy tej coraz więcej posępniała i na czole dostawała