Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Spytaj się, czy ociec kupić pozwoli?
— A no, kupcie sobie, kupcie tę »Baśń«, bo i powiedzianem jest nawet, że bajki babom!
Dzieci zaś i młode dziewczęta na wyścigi wykrzykiwały:
— Aj! aj! medaliki srybrne! krzyżyki! obrazki! Najświętsza Panna Ostrobramska! Najświętsza Panna Częstochowska! Święty Józef z leliją! Święta Jadwiga w kwiecie różanym! Święta Cecylia przy organach!
Wśród pogwaru i hałasiku tego, kobieta stała na wozie i to pochylała nad skrzynią, to wyprostowywała i ku ludziom otaczającym w jedną stronę i w drugą nakłaniała postać delikatną, a tak zgrabną, jakby każde poruszenie jej nie poruszeniem ciała ludzkiego było, lecz tonem, dobywającym się z muzycznego akordu, zaś twarz jej, gładkiemi pasmami czarnych włosów i białym rąbkiem czepka otoczona, w blasku jesiennego słońca tak wyglądała, jakby była z opłatka wykrojoną; usta jej były jak blade korale, a w ciemnych oczach paliły się dwie jasno gorejące świece.
Słońce jesienne, z czystego błękitu niebieskiego nad ziemią świecąc, łagodną złocistość rozlewało na pola szerokie, na domostwa, rozrzucone w ogrodach i wstęgi dymów posyłające ku błękitnemu niebu, na pstrą gromadę ludzi,