Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie mogę. Dopóki obojętnie postępowali, nic nie udając, to mi o nich było bynajmniej! Kiedy tęskność po lepszem sercu ludzkiem ogarnęła, ku babuni przysunęłam się, albo do ciebie, dziaduńku, biegłam i tylko Bogu dziękowałam, że matki i ojca, braci i sióstr mię pozbawiwszy, was dwoje, najdroższych mi, dał. Ale teraz, gdy zaczęli w oczy mi czule zaglądać, a we wszystkiem z wolą moją się zgadzać, a wychwalać mię, obejmować, głaskać, tobym już od nich na koniec świata, nie oglądając się, uciekała, byleby tylko faryzeuszostwa tego i udawania nie widzieć. Stryj i stryjenka, wieku swego nawet nie pomnąc, ledwie że nie skaczą przede mną, a gdybym rzekła: »Skaczcie!« toby skakali, A przecie ja dobrze wiem, dlaczego to oni, prawdę na plecy sobie rzuciwszy, tak przede mną dudkują...
— Bo dudkowie są! — śmiejąc się, wtrącił pan Cyryak.
Ale Anastazya nie śmiała się. Smutnemi usty i z okiem rozbłysłem dalej mówiła:
— Dudkowie oni cale nie są; rozum mają, a podczas też i pychę wielką. Ale że aktorką jestem i aby im ziemi mojej kto nie odebrał, a z poojcowego domu mego wyjść nie rozkazał... Niechby mi z otwartością powiedzieli: »Tak i tak, Naściu, nie gub ty nas, dopomóż!» — to-