Strona:PL Edward Nowakowski-Wspomnienie o duchowienstwie polskiem znajdujacem sie na wygnaniu w Syberyi w Tunce.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mszy przenajświętszych! Byłoby ich naraz i więcéj, gdyby się trzymano jednego kalendarza. Różnica kalendarza sprawiała, że nawet święta najuroczystsze, najmilsze, z powodu, że nie razem przez wszystkich były obchodzone, były jakoś nie zupełnie uszczęśliwiające! Ci, co z Królestwa przybyli, trzymali się od wyjazdu z kraju nowego kalendarza; ci zaś, co z zabranego kraju, starego. Ztąd rozdział bolesny w łonie jednej wygnańczej rodziny i w rzeczach nie małéj wagi, zwłaszcza dla duchownych. Każda strona podawała swoją racyą; każda chciała drugą na swoją przeciągnąć, ale nadaremno, zaledwie kilku, a w końcu tylko jeden zacny ks. Jasiewicz z korniarzami w jedności dotrwał. Nadto różnica kalendarza uwydatniała różność pochodzenia z różnych miejscowości i wydobywała na jaw prowincyonalne pretensye i uprzedzenia. Jakoż niestety nie do jednego „Matka-Polska“ mogłaby powtórzyć to, co do Grabowskiego Michała powiedział Bohdan Zaleski. „Mój najmilszy, jedyny, co od cichéj tasminy, jak skowronek, głos w głosie cicho dzwonił po rosie, dzisiaj ku burzy sercem sercu nie wtórzy!“
Duchowieństwa nasze w ogóle bardziéj, niżli inna klasa ludzi, z powodu nieustannych zatrudnień, zmuszone będąc do ciągłego pozostawania na jedném miejscu, zwykle nie wydala się po za obręb swoich okolic i ztąd nie znając innych stron i innych ludzi nad tych, z któremi wciąż przestaje, więcej od innych nabiera przesądów prowincyonalnych. Gdy nadto w każdéj miejscowości, zwłaszcza na wsi, ksiądz zwykle jest piérwszą osobą, ztąd w skutek nawyknień do tego piérwszeństwa, wnosi, że i w stosunku do innych także ludzi, pod każdym względem musi być piérwszym. Owóż, gdy się ze wszystkich stron całego kraju zebrało du-